Przeważająca większość internautów rozpoczyna surfowanie po sieci od uruchomienia wyszukiwarki. Za jej pomocą szukamy adresów witryn, towarów, usług lub innych zasobów sieci. W tym kontekście nie dziwi fakt, że dla właścicieli blogów, serwisów, portali czy sklepów internetowych pozycjonowanie jest podstawową formą pozyskiwania ruchu na stronie. Warto jednak zdać sobie sprawę z tego, że tego typu działania mogą przynieść zarówno znaczne korzyści, jak i bolesne straty. Wszystko zależy od techniki, która zostanie wdrożona.
Nie ma uniwersalnej recepty, która pozwoliłaby wspiąć się na szczyt rankingu Google. Najpopularniejsza wyszukiwarka rządzi się swoimi prawami, a jednym z nich jest okresowa aktualizacja algorytmów, odpowiedzialnych za określanie pozycji witryn w organicznych wynikach wyszukiwania. Najpewniejszą metodą pozostaje optymalizacja strony pod kątem ogólnych wytycznych i podniesienie jej wartości użytkowej. Na przeciwległym biegunie znajdują się techniki spamerskie, które nie mają nic wspólnego z etycznymi działaniami.
White hat SEO kontra black hat SEO
Tzw. „biały kapelusz” określa zespół działań wewnętrznych i zewnętrznych, mających na celu dostosowanie witryny do wymogów stawianych przez firmę z Mountain View. Nadrzędnym założeniem jest tu wewnętrzna optymalizacja strony. Proces ten ma skutkować stworzeniem warunków, których strona będzie pozostawała widoczna dla botów Google. W tym miejscu należy wymienić działania takie jak optymalizacja kodu strony, treści, zawartości graficznej i multimedialnej. Stworzenie wartościowej witryny w naturalny sposób zaskutkuje pozyskiwaniem linków przychodzących.
„Czarny kapelusz” opiera się o spamowanie i tworzenie sztucznych linków. Służą do tego narzędzia, określane jako SWL (System Wymiany Linków). Taka strategia pozwala pozyskać tysiące odnośników w stosunkowo krótkim czasie. Dzięki temu witryna chwilowo pojawi się na wysokiej pozycji w rankingu wyszukiwania, jednak to rozwiązanie tylko ja krótką metę – black hat zawsze skutkuje usunięciem z wyników wyszukiwania.
Dlaczego zatem niektóre agencje nadal stosują tą technikę? Jak nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj na pierwszym planie pojawiają się pieniądze i tak właśnie jest w tym przypadku. „Czarny kapelusz” wymaga minimalnego nakładu pracy, dzięki czemu możliwe jest ograniczenie ceny usługi. Klienci niestety nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że w ten sposób narażają się na potężne straty.
Dodaj komentarz